Kolejna próba

Aleś Bykau
Kolejna próba

Zardzewiałe metalowe drzwi zaskrzypiały, gdy Eli rozciągnął je łomem, uwalniając dziesięciolecia zastałego powietrza do ostrego popołudniowego światła. Zaciągnął szalik mocniej wokół twarzy, chroniąc się przed wszechobecnym pyłem i wszystkim, co mogło się czaić w bunkrze.

Jedzenie było skąpe w tym sezonie, a starszyzna wioski wysłała go dalej w poszukiwaniu prowiantu.

“Proszę, niech coś tam będzie,” wymamrotał, włączając swoją lampę olejową domowej roboty. Słaby płomień rzucał tańczące cienie na betonowe ściany, gdy schodził po schodach.

Pięćdziesiąt lat po Wojnie Płonącego Nieba świat był ledwie rozpoznawalny. Historia istniała tylko w opowieściach opowiadanych przy wspólnych ogniskach - legendy o maszynach latających w powietrzu, o niewidzialnych falach niosących głosy przez kontynenty, o miastach świecących tak jasno, że wymazywały gwiazdy. Dla Eliego, urodzonego w następstwie wojny, były to tylko opowieści - przestrogi o pierwszej próbie ludzkości stworzenia cywilizacji technologicznej. Rzeczywistością była walka o jedzenie, walka ze zniszczeniem i wszechobecny pył pokrywający wszystko.

Bunkier otworzył się w duże pomieszczenie, a serce Eliego podskoczyło. Półki wzdłuż ścian pełne były konserwowanego jedzenia - prawdziwe puszki z etykietami! Trafił w dziesiątkę. Gdy napychał plecak, coś w rogu przykuło jego uwagę.

Biurko pokryte pyłem zawierało dziwne prostokątne przedmioty. Widział rysunki takich rzeczy w cennych książkach społeczności - komputery. Starożytna technologia sprzed Wojny. Teraz bezwartościowa, oczywiście, ale mimo to fascynująca. Wytarł pył z jednego z ekranów, zachwycając się swoim odbiciem w ciemnym szkle.

Jego palce musnęły coś jeszcze - płaskie urządzenie z małą anteną. Starszyzna nazywała te rzeczy “satelitami”, choć nikt naprawdę nie rozumiał, co robiły. Eli przyglądał się mu leniwie, potem prawie go upuścił, gdy maleńkie zielone światełko zaczęło migać na jego powierzchni.

“Co do—”

Zaciekawiony podłączył go do jednego z komputerów, jak widział na diagramach. Ku jego zdumieniu ekran ożył. Zielony tekst przeszedł przez ciemność:

ZASILANIE AWARYJNE: AKTYWOWANE
POŁĄCZENIE SATELITARNE: ŁĄCZENIE...
POŁĄCZENIE NAWIĄZANE

Eli wpatrywał się z niedowierzaniem. Opowieści były prawdziwe - istniała niewidzialna sieć łącząca świat. I jakoś, niemożliwie, wciąż tam była. Relikt pierwszej próby ludzkości stworzenia globalnej cywilizacji, czekający cicho, aż ktoś ją ponownie odkryje.

Przez następny tydzień Eli spędzał każdą możliwą chwilę w bunkrze. Nikomu nie mówił, wymykając się z wioski, kiedy tylko mógł. Komputer zawierał wiedzę - nieskończoną wiedzę. Nauczył się czytać dziwne symbole, nawigować cyfrowe ścieżki. Czuł się jak rozmawiając z duchami - echami tych, którzy przyszli wcześniej, którzy próbowali i nie udało im się stworzyć czegoś trwałego.

Potem przyszła wiadomość.

WIDZIMY CIĘ. WSPÓŁRZĘDNE ZAPISANE. POZOSTAŃ TAM, GDZIE JESTEŚ.

Eli zamarł, serce biło mocno. Ktoś obserwował. Ktoś inny miał tę technologię. Zanim mógł odpowiedzieć, ekran wypełnił się nowym tekstem:

WYKRYTO NIEAUTORYZOWANY DOSTĘP. ZESPÓŁ OCHRONY WYSŁANY. CZAS PRZYLOTU: 6 GODZIN.

Powinien był wtedy uciec. Patrząc wstecz, to był jego błąd. Ale pokusa spotkania innych, którzy rozumieli tę zapomnianą wiedzę, była zbyt silna. Może wiedzieli, jak uniknąć błędów przeszłości.

“Powinienem ostrzec wioskę,” powiedział do siebie, zbierając, co mógł. Rzucając ostatnie spojrzenie na komputer, pośpieszył w górę schodów i rozpoczął długą wędrówkę powrotną.

Zanim Eli dotarł do wioski, słońce zachodziło. Wpadł do chaty starszego, bez tchu.

“Ktoś nadchodzi,” dysząc. “Mają maszyny - latające maszyny.”

Starszy Maren zmarszczył brwi. “O czym mówisz, chłopcze? Co znalazłeś tam?”

Zanim Eli mógł wyjaśnić, dobiegł ich pierwszy odległy stukot. Rytmiczne whup-whup-whup, które stawało się głośniejsze z każdą sekundą.

“Wszyscy, zachowajcie spokój,” krzyczał Eli, gdy mieszkańcy wychodzili ze swoich chat, twarze zwrócone ku ciemniejącemu niebu.

Helikopter zstąpił, mechaniczny bestia z innej epoki. Mężczyźni w nieskazitelnych szarych mundurach wysiedli, twarze ukryte za czarnymi wizjerami.

“To tak jak w opowieściach,” szepnęło dziecko, przytulając się do matki.

“Który z nich dostał się do sieci?” Głos był mechaniczny, przefiltrowany przez maskę, gdy żołnierze ustawili się w szeregu.

Starszy Maren wystąpił do przodu. “Nie wiemy, o czym mówicie. Jesteśmy prostymi ludźmi.”

“Sygnał pochodził stąd.” Żołnierz podniósł urządzenie, które miarowo piszczało. Wskazał bezpośrednio na Eliego. “Na niego.”

Wszystkie oczy zwróciły się na Eliego. Zanim mógł się odezwać, silne ręce chwyciły jego ramiona, ciągnąc go w stronę helikoptera.

“Proszę,” krzyczał przez hałas. “Chcę tylko uczyć się! Jest tyle wiedzy—”

“Wiedza jest kontrolowana z powodu,” odpowiedział zamaskowana postać. “Pokój wymaga porządku. Ostatnia próba swobodnego dostępu skończyła się płomieniami.”

Gdy helikopter wznosił się, Eli rzucił ostatnie spojrzenie na swoją wioskę - strach, podziw na znajomych twarzach teraz wyglądających obco. Potem chmury pochłonęły ich całkowicie.

Ośrodek Zachowania błyszczał technologią przekraczającą pojmowanie Eliego. Przez okna swojej sterylnej celi obserwował ludzi w białych płaszczach poruszających się z determinacją, otoczonych ekranami i maszynami, które buczały mocą.

Kobieta weszła do jego celi trzeciego dnia, jej twarz była pomarszczona wiekiem, ale oczy ostre.

“Jestem dyrektorka Kade,” powiedziała, siadając naprzeciwko niego. “Czy wiesz, dlaczego tu jesteś?”

“Bo znalazłem komputer? Bo połączyłem się z waszą siecią?”

“Postawiłeś nas w trudnej sytuacji.” Skrzyżowała nogi nonszalancko. “Większość poszukiwaczy, którzy natrafią na starą technologię, widzi tylko zepsute artefakty. Ty rzeczywiście dostałeś się do Sieci.”

“Dlaczego to ukrywacie?” Eli pochylił się do przodu. “Ludzie głodują, umierają z choróbami, którym można zapobiec. Ta wiedza mogłaby ich uratować!”

Uśmiech Kade był zimny. “Ostatnim razem, gdy ludzkość miała nieograniczony dostęp do technologii, spalili świat. Zachowujemy to, co zostało, żeby zapobiec wyginięciu.”

“Więc gromadzicie to dla siebie?”

“Utrzymujemy pokój. Pierwsza próba ludzkości spektakularnie zawiodła. Nie jesteśmy gotowi na drugą.”

Przez następne dni Eli obserwował prawdę. W rozmowach z sympatyzującymi technikami jak Mira, która przynosiła mu posiłki, dowiedział się więcej.

“Rada kontroluje wszystko,” szepnęła któregoś wieczoru. “To potomkowie elit wojskowych i naukowych, którzy wycofali się do fortyfikowanych kompleksów podczas wojny.”

“Dlaczego im pomagasz?” zapytał Eli.

Mira spojrzała na drzwi. “Mamy lekarstwa, które mogłyby uratować miliony. Techniki rolnicze, które mogłyby skończyć z głodem. Ale Rada wierzy, że ludzkość nie jest ‘gotowa’. Że potrzebują przewodnictwa - ich przewodnictwa - na nieskończoność.”

“To nie jest zachowanie,” powiedział Eli. “To kontrola.”

Gdy Eli został przywieziony przed pełną Radę, ich wyrok był prosty: dołączy do nich, używając swojego zaskakującego talentu do technologii służąc ich sprawie. Opór oznaczał śmierć.

Pokiwał głową w akceptacji i zaczął planować ucieczkę.

Okazja nadarzyła się trzy tygodnie później, podczas fluktuacji zasilania spowodowanej burzą. Z pomocą Miry Eli pobrał kluczowe informacje na przenośne nośniki, wymknął się przez skompromitowane systemy bezpieczeństwa i ukradł mały samolot.

“Rozbijeszz się tym,” ostrzegła Mira, gdy śpieszyli przez hangar.

“Studiowałem symulatory lotu,” odpowiedział Eli, wsiadając do kokpitu. “Jedź ze mną.”

Zawahała się, potem pokręciła głową. “Ktoś musi zostać i pomóc innym uciec. Jest tu więcej takich jak my.”

Chwycił jej rękę. “Znajdę sposób, żeby wrócić.”

Rozbił się dwa razy, zanim dotarł do pierwszej społeczności na obrzeżach. Ich reakcja była odbiciem jego wioski - strach, potem zdziwienie. Ale Eli nauczył się, jak mówić do ludzi balansujących między przerażeniem a nadzieją.

“Okłamali nas,” powiedział do gromadzącej się tłumu, trzymając technologię, którą ukradł. “Świat nie został zniszczony z powodu wiedzy. Został zniszczony z powodu tego, jak ta wiedza była używana. Przez kogo była kontrolowana.”

Zniszczony mężczyzna przepchnął się na przód. “A kto miałby ją kontrolować teraz? Ty?”

“Nikt,” odpowiedział Eli. “I wszyscy. Zasługujemy na kolejną próbę - ale tym razem razem.”

Rebelia zaczęła się powoli - sieć posłańców niosących informacje między osadami, technologia stopniowo reintrodukowana z ostrożnym instruktażem. Gdy siły Rady przybyły, żeby stłumić powstanie, znaleźli nie zdezorganizowanych farmerów, ale skoordynowany opór używający ich własnych narzędzi przeciwko nim.

Dziesięć lat później Eli stał na wzgórzu z widokiem na Bridgepoint, obserwując dzieci wchodzące do szkoły, gdzie technologia i historia były nauczane obok siebie. Wieże komunikacyjne łączyły ich społeczność z dziesiątkami innych na kontynencie. Placówki medyczne ratowały życie codziennie. Druga próba ludzkości była w toku.

Sera, jedna z jego pierwszych uczniów, a teraz błyskotliwa inżynierka, dołączyła do niego na wzgórzu.

“Ostatnia twierdza Rady upadła wczoraj,” powiedziała, podekscytowanie w głosie.

“A ich zakłady broni?”

“Nasze teraz,” odpowiedziała. “Technologia obronna do ochrony tego, co zbudowaliśmy.”

Eli podniósł brew. “To samo uzasadnienie, którego oni używali.”

“To jest inne,” nalegała Sera. “Nie ukrywamy wiedzy.”

“Jeszcze nie,” powiedział cicho Eli.

“Myślę o ekspansji na wschód,” kontynuowała. “Te społeczności wciąż żyją jak w średniowieczu.”

“Albo moglibyśmy poczekać, aż się do nas zwrócą.”

Sera zmarszczył brwi. “To może potrwać dziesięciolecia. Po co czekać, skoro możemy im pomóc teraz?”

Gdy gwiazdy pojawiły się nad głową, Eli patrzył na światła Bridgepoint, jasne na tyle, żeby przygasić gwiazdy, tak jak w starych opowieściach.

“Bo,” powiedział, “granica między pomaganiem a kontrolowaniem jest cieńsza, niż się przyznajemy.”

Sera pokiwała głową, ale Eli widział w jej oczach tę samą pewność, którą kiedyś miał. Różni ludzie, te same wzorce. Narzędzia zmieniły ręce, ale pytania pozostały: Kto decyduje? Kto kontroluje? Kto ponosi odpowiedzialność?

Eli zastanawiał się, czy za pokolenia ktoś inny będzie podważać kolejne drzwi, żeby ponownie odkryć zapomnianą technologię, dając ludzkości jeszcze kolejną próbę.

Udostępnij opowiadanie